Drodzy Przyjaciele


Proszę o poparcie starań Fundacji Ja Wisła o przeprowadzenie mediacji z Zarządem Mienia m. st. Warszawy. Szczegóły naszej sytuacji w Porcie Czerniakowskim opisuję tutaj. Trzymamy się na Herbatniku nadal. Stawką jest nie tylko ocalenie zabytkowej pochylni stoczniowej, Herbatnika, Dworca Wodnego, ale przede wszystkim społecznych wartości, które Fundacja Ja Wisła w ciągu ostatnich 10 lat budowała nad warszawską Wisłą.  
Poparcie dla Fundacji Ja Wisła, można wysłać e-mailem: MWojdat@um.warszawa.pl
do Pełnomocnika Prezydenta ds. organizacji pozarządowych, Pana Marcina Wojdata. 



Przemek Pasek
Fundacja Ja Wisła
503 099 975
fundacja@jawisla.pl

Kilka dni temu udzieliłem wywiadu młodemu człowiekowi z portalu NGO. Niniejszym polecam jego lekturę, a jeszcze bardziej autora wywiadu jako dobrego i sprawnego dziennikarza.


http://warszawa.ngo.pl/wiadomosc/984861.html

Fundacja Ja Wisła serdecznie dziękuję wszystkim 4388 osobom , które zaangażowały się w powstrzymanie inwazji quadów nad Wisłą w Józefowie 29 marca 2014 r.

 

Specjalnie podziękowania kierujemy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie za szybkie i skuteczne działanie, dzięki któremu impreza została odwołana! (Choć na stronie organizatora wisi wciąż ogłoszenie o imprezie i lista uczestników, za to usunięty został tekst mówiący o tym "co tygryski lubią najbardziej" – czyli o przeprawach quadami przez łachy i obnażające rzeczywiste zamiary organizatora zdjęcia wykonane z pojazdów terenowych w środku rezerwatu...) . Organizatorzy tłumaczą się że trasa rajdu miała omijać rezerwaty i wszystko było zaplanowane zgodnie z prawem. Uważam że, jeśli było by to prawdą, nie mieli by żadnego powodu do odwoływania imprezy.

Fundacja Ja Wisła nie walczy z miłośnikami pojazdów terenowych.

Fundacja Ja Wisła chroni przyrodę nadwiślańską, uczy o dziedzictwie Wisły i nie zgadza się na rozjeżdżanie terenów chronionych.

Fundacja Ja Wisła z zasady nie komunikuje się z podejrzanymi bezpośrednio, tylko przekazuje informację o podejrzeniu możliwości planowania przestępstwa instytucjom państwowym uprawnionym do kontroli i ścigania. Co też wszystkim zalecamy.

Dzięki Państwa obywatelskiej postawie, udało się powstrzymać jeden skandaliczny plan. Nie rozwiązuje to niestety narastającego w całym kraju problemu jakim jest dewastacja przyrody przez lekceważących prawo kierowców quadów, terenówek i crossów.

Problem ten, jest również wynikiem bolesnego braku skutecznej służby terenowej w organach ochrony przyrody w Polsce. Dopóki z jednej strony będą stali lekceważący prawo sprytni i zamożni właściciele terenowych zabawek, a z drugiej: bezradni spacerowicze, przerażone zwierzęta i zmaltretowana ziemia, nic się nie zmieni. Uważam że każdy rezerwat przyrody powinien mieć odpowiedzialnego za jego stan i przestrzeganie prawa ochrony przyrody strażnika. W skali województwa Mazowieckiego oznacza to konieczność utworzenia ok. 150 etatów strażników terenowych przy RDOŚ w Warszawie. To bardzo potrzebna rzecz. To konieczny warunek realnej ochrony przyrody. W Szwajcarii działa to modelowo. Czy jest możliwe do zrealizowania w naszej rzeczywistości? Wątpię. I podejrzewam że impreza, choć teoretycznie odwołana, i tak się odbędzie. Dlatego zawracam się z prośbą do wszystkich spacerowiczów, którzy będą tego dnia nad Wisłą w Józefowie o zwrócenie szczególnej uwagi na obecność quadów w rezerwatach. W razie spotkania nieproszonych gości, warto im zrobić zdjęcia, zadzwonić na policję i mailowo poinformować RDOŚ w Warszawie.

Gdyby ktoś wjechał czołgiem do Łazienek Królewskich, albo do Parku w Wilanowie, bo kocha zabytki i lubi je zwiedzać czołgiem, to natychmiast zostałby zatrzymany przez policję, którą zawiadomiła by straż parkowa. Rezerwat Wyspy Zawadowskie, gdzie gniazduje rybitwa białoczelna, jest codziennie rozjeżdżany przez quady. Dopóki nie zaczęła tej sprawy podnosić mała Fundacja Ja Wisła, nikt się tym nie interesował. Dyskusja w internecie nie zmieni rzeczywistości. Chyba że bardzo wiele osób będzie tego chciało i domagało się by przyroda w Polsce była chroniona skutecznie.

Poniżej zamieszczam komunikat Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie.

Szanowni Państwo!

W związku z licznymi informacjami napływającymi do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie dotyczącymi organizacji w dniu 29 marca 2014 r. w dolinie rzeki Wisły imprezy „Warsaw Challenge Szekla 4×4" informujemy, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie podjął działania wyjaśniające w tej sprawie.

W odpowiedzi na pytanie skierowane do organizatora imprezy otrzymaliśmy informację, że podjęta została decyzja o rezygnacji z organizacji tego wydarzenia. Oczekujemy na pisemne potwierdzenie tej informacji, które ma wpłynąć do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie jeszcze dzisiaj tj. 25 marca 2014 roku. W przypadku braku potwierdzenia tej informacji sprawę skierujemy do organów ścigania w celu nadzoru nad terenem, na którym planowana była impreza „Warsaw Challenge Szekla 4×4". O dalszych działaniach podejmowanych w tej sprawie poinformujemy jutro tj. 26 marca 2014 roku w godzinach przedpołudniowych.

Link do artykułu w Gazecie Stołecznej:

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,54420,15686092,Quady_rozjezdzaja_przyrode__Plaga_rajdow_po_brzegach.html

Przemek Pasek

Ja Wisła

Szanowni Państwo

Długo się wahałem, czy pisać na ten temat. Ale w końcu podjąłem decyzję. Chodzi o to że Gazeta Wyborcza ogłosiła Plebiscyt 25-lecia, w którym min. moja skromna osoba została wyróżniona nominacją. Przysięgam że Pan Michnik nie jest moim wujkiem, ani w redakcji nie pracuje moja narzeczona. Kiedyś bardzo denerwowało mnie to, że GW pisała: Pasek zrobił kino pod mostem, Pasek zrobił koncert na barce, Pasek zrobił rejs Wisłą, Pasek... Poszedłem nawet raz do Pana Redaktora Blumsztajna z awanturą w tej sprawie, grożąc spaleniem w ognisku przy Herbatniku Stołka. Nic to nie dało. Więc pogodziłem się z tym że GW, przypisywała zespołowe działania Fundacji Ja Wisła, mnie personalnie. Przyznaję że maczałem w nich palce, ręce do łokci i nawet czasem cały się w nich dosłownie zanurzałem. Ale te przedsięwzięcia, choć wymyślone przeze mnie, były realizowane przez zespół kompletnie zakręconych wspaniałych ludzi i dzięki temu się udawały. Dlatego też wszystkie nagrody, które spadły na mnie osobiście, przyjmowałem w imieniu wszystkich ludzi, którzy na bardzo różnych poziomach angażowali się w działania Fundacji Ja Wisła. Tak też przyjmuję do wiadomości nominacje swojej osoby w Plebiscycie 25-lecia GW. Jeżeli uważacie Państwo że 10 letnia przygoda Przemka Paska z Barką Herbatnik i Fundacją Ja Wisła, wywarła istotny wpływ na oblicze Warszawy, możecie to wyrazić głosując (jeszcze przez trzy dni).

Przemek Pasek

Głosować można tutaj

Przyleciał późną jesienią. Zielony namiot rozbił koło Herbatnika. Był, ale jakby nikogo nie było. Któregoś dnia zobaczyłem brodatą twarz mudżahedina wynurzającą się z namiotu. Coś mi zaklikało. Czy ja tej twarzy gdzieś już nie widziałem? Podszedłem bliżej. To przecież Motyl. Chodził wraz ze mną do SOS-u, ale był w młodszej klasie. Nie znałem go dobrze. Została mi migawka ze szkolnego spływu kajakowego Piławą. Rosyjska dywizja pancerna nocą opuściła bazę w Bornym Sulinowie. Rano buszowaliśmy z chłopakami po poligonie. Polonistka dostawała zawału. Kajaki tonęły, wypełnione po burty łupami. Wszyscy chodziliśmy w kurtkach desantu, z czarnymi pagonami CA. Ostatni raz widziałem go z okna pociągu, jak stoi na wylotówce z Czaplinka. W panterce, przepasany na krzyż taśmami od ckm-u, z bazuką na ramieniu łapie stopa. Wyglądał wtedy zupełnie jak John Rambo. Jeszcze ta bandana na czole.

Dwadzieścia lat minęło z hakiem. Od kilku tygodni mieszka na barce Herbatnik w zielonym namiocie. Martwię się że zamarznie. Zupka z Żytniej nie jest zbyt kaloryczna. Dałem mu robotę przy rozbieraniu starych trapów do dolinki i cięciu dech na opał. Pracuje powoli, ale sumiennie. Ale za kilka dni nie będzie już miał czego rozbierać i ciąć w dolince. Myślę że jedyne co może mu pomóc, to praca. Jeżeli ktoś z Państwa ma jakąkolwiek pracę, która mógłby podjąć Motyl, nawet na jeden dzień, to proszę mu tę prace zaoferować. Poniżej zamieszczam list od Motyla.

Przemek Pasek /Ja Wisła /503 099 975

Nazywam się Andrzej Motyliński. Mam 39 lat. Po powrocie z zagranicy zamieszkałem na barce Herbatnik. Moim celem powrotu do Polski jest nawiązanie kontaktu z synem i jego mamą. W tej chwili potrzebna mi jest praca. Jestem osobą nie mającą nałogów. Podejmę się prac porządkowych, ogrodniczych lub drobnych prac wykończeniowo-budowlanych. Mój telefon: 513 593 411. Andrzej