Chodź nad Wisłę, wycieczka trzecia: Czerwińsk – Wyszogród

Fundacja Ja Wisła zaprasza w niedzielę 25 stycznia 2015 r. na trzecią wyprawę nadwiślańską. Tym razem busem pojedziemy do Czerwińska, by zeń Wyszogród sławny zdobyć. Jest jeszcze jedno ostatnie wolne miejsce! Rezerwacja tel. 503 099 975. Koszt 50 zł. Uwaga, uwaga, zmiana godziny i miejsca zbiórki!!! Przychylając się do licznych Państwa próśb, zbiórka jest o godzinie 10, czyli o godzinę wcześniej niż wstępnie planowałem! Ze względów technicznych zbiórka będzie nie na Torwarze, ale vis a vis Torwaru, na Barce Herbatnik. Wystarczy z pod Torwaru przejść przejściem dla pieszych przez Wisłostradę przy ul. Łazienkowskiej. Jedziemy do Czerwińska. Z Czerwińska, parowami, lasem i kępą, dotrzemy aż do Wyszogrodu. Teren jest odcinkami trudny i szlak nieprzetarty przez wędkarzy nawet. W kępie zapalimy ognisko na terpie, co po dawnym domu oledrów się ostała. Proszę zabrać kiełbasy i gorącą herbatę w termosie. Powrót ok. godziny 18 do Warszawy.

Z wysoka na Wisłę spoglądają wieże romańskiego klasztoru w Czerwińsku. Jak woje Jagiełły, który armię koronną tu właśnie, po moście łyżwowym na Grunwald przeprawiał. Historia wielka, a mało znana. Było tak: w Wigilię Pańskiego Narodzenia AD 1409. Witold z Jagiełłą chlebem łamali się w Gródku nad Bugiem i o wojnie z Zakonem radzili. Król strapiony był wielce, bo szpiedzy ostrzegali o wielkiej potędze rycerzy Maryi, a główne siły Koronne, by z Litwą połączyć szyki w drodze swej na Pomorze, musiały pierwej Wisłę pokonać. Mostów wówczas nie było wcale. Rzeka wczesnym latem, szczególne na Świętego Jana, potrafi gwałtownie wezbrać i brody, kasztelanom mazowieckim znane, być mogą nieprzebyte przez wiele niedziel. A zwlekać nie można dnia nawet, bo siły krzyżackie rozbiją Litewskie hufce, prawy brzeg rzeki obsadzą, Płocko i grody mniejsze spalą. Z rogu tura słodki półtorak koił serce królewskie, aż przyniósł myśl jasną i prostą, że tylko dziecko wymyśleć mogło. Skoro Wisła niepewna i wodozbiór zmienia, łodziami przeprawę uczynić należy możliwą. Król złamał trzy gęsie pióra i pergamin inkaustem poplamił, ale przed jutrznią rozkaz był gotów. Ledwie lak na orła pieczęci zastygł, o pierwszym brzasku, goniec co koń wyskoczy, zawiózł go Kasztelanowi Radomskiemu Dobrogostowi. Ten Mistrza Jarosława przyzywa i wolę królewską obwieszcza. W największej tajemnicy ma dziesięć tuzinów łodzi budować, by na ich grzbietach móc drogę wyścielić tarcicami, szeroko tak, by dwóch zbrojnych jeźdźców zmieściło się obok siebie. Do każdej łodzi dwie kotwy stalowe na długich konopnych linach. Łodzie gotowe być mają, na Zielone Świątki. Zima, mróz luty, ale rozkaz królewski wykonać trzeba. Czasu mało. Dziś szkutnik sprawny, narzędzia mechaniczne mając i deski z tartaku heblowane, miesiąc jedną łódź szykuje na wodę. A tu setkę trzeba przeszło! I nie czółen dłubanych z topoli kruchej, czy korabi z wierzby miękkiej, lecz z sosen gęstych Jadwigi wielkie wyrobić z dębowymi krzywulcami, co zwyczajnie do ryb żywych transportu służą jako sadze. Sosny maciory o strzale prostej, te co na wydmach pośród bagien wiek rosły z okładem, szły pod topór i piłę tracką. Pośpiech był wielki i czekać pnie na bindudze do wiosny, by tratwy spławić ku wioskom rybackim, nie mogły. Kazał końmi je ciągnąć Mistrz Jarosław, na płozach sań, niczym łyżwy, po lodem skutej Radomce. Skąd nazwa łodzi mostowych: łyżwy, się bierze. Rzeczny kraj ożył, lud z kurnych chat wyległ i od świtu do nocy słychać było siekier bicie. Miejsce gdzie setki kłód sosnowych ściągnięto nad Wisłę w ujściu rzeki Radomki, do dziś lud zowie Kłodą. Najbardziej dla obcych niedostępny rejon, w kępie, Windugą zwany, na miejsce budowy wyznaczono. W noc czerwcową, na rozkaz królewski rybacy, łodzie w łachach przed szpiegów oczyma skryte, wyciągnęli na Wisłę i po dole puścili się śmiało. Samospławem na wiosłach cztery dni do Czerwińska płynęli, pięknej pokłonić się Pani. Tu jak podaje Długosz, w ośm godzin z łodzi most cudowny zestawili, cumując je jedna przy drugiej, równolegle do strug nurtu, bliźniacze burtnice wiążąc powrozami i kładąc pokład z tarcic. Armia koronna trzy doby, bez przerwy dniem i nocą, mostem tym przez Wisłę suchą nogą przeszła. Król Jagiełło, gdy ujrzał most, zdjął misiurkę ze stali plecioną, co głowę od miecza chroni i Matce Bożej na ołtarzu położył, opiece jej się oddając. Rycerstwo, co mszy słuchało miecze swe o kamienie wież kościoła ostrzyło, czego ślady do dziś widzieć w Czerwińsku można. Gdy wieść wróciła radosna o wiktorii Grunwaldzkiej, rybacy co łyżwy spławiali, znów na nie wsiedli by do Włocławka zajechać. Tam raz wtóry most zestawion był dla rycerstwa powrotu. W czerwińskiej bazylice chorągwie krzyżackie zawisły i złotą się suknią obraz Maryi zaświecił. Łodzie po szczęśliwej wyprawie, wrócić się miały na Windugę. Lecz pod prąd rzeki ciężko się płynie bez żagla. A ludek wiślany sprytny i chciwy, z zazdrością na piękności te patrzył. A też młode chłopce spod Radomia w pannach się tutejszych pewnie zakochali i wielu zostało się. Nie wiadomo jak było dokładnie. Wieki minęły. Do dziś jednak rejon Wisły między Kozienicami i Włocławkiem słynie z lejtów, rybackich łodzi na łyżew podobieństwo robionych na oba cuple. A stary rybak Okoń z Pragi Czerwińskiej, co lejtakiem za Wisłę jeździ, miejsce mi pokazał dokładne, gdzie Król Jagiełło most ów kazał stawiać.

 

Przemek Pasek / Ja Wisła / 503 099 975