Barka Herbatnik, która lat dwanaście na dnie portu Czerniakowskiego spoczywała, w podróż długą wyruszy niebawem. Nie morza dalekie, ni miasta bogate na kursie, lecz Stocznia nasza Rzeczna, najstarsza w Warszawie celem rejsu będzie. Ostatni raz jej dzwon wodowanie statku obwieścił, gdy w roku 1965 łódź Faraona Ramzesa XII (do filmu Jerzego Kawalerowicza wiernie odtworzona) wiślanej fali dotknęła. Rok później stocznia zniknęła z mapy miasta, a imię jej wymazane z historii być miało. Czy klątwa Króla Królów to sprawiła? Czy blask Słońca Słońc oślepił spawaczy? Bynajmniej, rozkazem czerwonego barona, Piotra J., kaprysem zachłannego synowca powodowanym, istnieć przestać miała. Przez lat czterdzieści żaden statek nie ośmielił się do Portu Czerniakowskiego zawinąć i o remont na Stoczni prosić. Choć hala stoczniowa zburzona, a spychacz gruzem zasypał brzegi, które dumę floty rodziły, trwa jednak pod wodą dwanaście szyn pochylni sławnej i fundament mocny mają. Czasem jeszcze spotkać tu można staruszka dozorcę, który legendę przedziwną o ptaku egipskim pamięta, co z popiołów odrodzić się zdolny.

W lany poniedziałek, 17 kwietnia 2006, o godzinie 12, barka Herbatnik w rejs ku stoczni wyruszy, by początek dzieła odbudowy Portu Czerniakowskiego obwieścić. Choć dystans pozornie niewielki, najdłuższy to rejs barki będzie i trudny niezmiernie. Jej misją strzec Portu lub na dnie samym lec. Kogo zew Wisły wzywa a woda nie trwoży, do pomocy prosimy. Można też będzie z drewnianego mostku ptaki fotografować, co w Porcie skrzydła rozwijają.

Przemek Pasek