W Porcie Czerniakowskim
W sobotę 14 października o godzinie 20, serdecznie zapraszamy na po konkursowy pokaz filmów wiślanych. Filmy wyświetlone będą na żaglu rozpiętym nad barką Herbatnik. Ogłoszenie werdyktu Jury i ceremonia wręczenia Różowego Lwa ok. 21.
A na potem: BRO & UFO Dread Soundsystem. Porcja czarnej muzy w klimatach reggae, dancehall, ska, rocksteady. Jak za dawnych lat.
Uroczyste powitanie w samo południe na plaży desantu pod Pomnikiem Saperów. Fundacja Ja Wisła wita z otwartymi ramionami Przemka Paska (502 276 612). Zapraszamy Warszawiaków, media, dzieci, kwiaty. Tego lata Wisłą, po raz pierwszy w historii polskiej żeglugi śródlądowej, płynie jednostka napędzana energią słoneczną - katamaran "Solarek". Pokona 900 kilometrów z Krakowa do Gdańska. To ogólnopolska akcja edukacyjna, którą zorganizował Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi wraz z kilkunastoma instytucjami i firmami. Nazwaliśmy ich Dobrymi Duchami. Realizacja: Dobre Duchy Łodzi Załoga: Dzięki akcji chcemy: Słoneczna Łodź odwiedzi:W środę 12 lipca roku płynącego o godz. 12.00 przybywa do Portu Czerniakowskiego łódź Solarek napędzana bateriami słonecznymi.
O "Solarku", co płynie Wisłą
Wspólnie zamierzamy promować odnawialne źródła energii. Zaczęliśmy od podpisania porozumienia między Funduszem a Łódzkim Zakładem Energetycznym S.A., w myśl którego obie instytucje obligują się pomagać wszystkim inwestującym w uzyskiwanie "czystej" energii słonecznej, wodnej, wiatrowej itd. w naszym regionie. Chcemy stworzyć front firm przyjaznych środowisku, wprowadzających programy oszczędności energii, inwestujących w jej odnawialne źródła.
"Solarek" porusza się dzięki ogniwom fotowoltaicznym umieszczonym na jej dachu. Zespół 14 ogniw "wyprodukuje" prąd, który popłynie do dwóch silników elektrycznych. Dzięki temu łódź nie wytworzy ani jednego grama zanieczyszczeń!
Jak działa Solarek?
Znaleźliśmy starą kotwicę od bocznokołowego statku parowego. Może mieć nawet 150 lat. Być może jest to kotwica ze statku Maurycego Fajansa lub nawet Hr. Andrzeja Zamoyskiego, pioniera żeglugi parowej w Polsce, który od 1848 roku, gdy założył Towarzystwo Żeglugi Parowej, budował tu statki. Z ziemi wystaje zaledwie jeden jej pazur. Jeden, bo kotwica jest najprawdopodobniej czterołapowa. Po rozmiarach pazura wnioskujemy, że maleństwo może ważyć nawet 300 kg. W każdej chwili może zostać ukradziona przez złomiarzy, i podzielić los większości nautologicznych świadectw kultury materialnej w naszym kraju. Znając wartość rzecznego dziedzictwa kulturowego, którego nie mierzy się kilogramami, chcemy ocalić je od haniebnego losu na skupie. Dlatego w sobotę o godz. 12, rozpoczynamy akcję ratunkową dla ostatniej kotwicy z Warszawskiej Stoczni Rzecznej. Będzie to też pierwsza kotwica w Skansenie Rzeki Wisły, który Fundacja Ja Wisła zamierza utworzyć w Porcie Czerniakowskim. W najbliższą sobotę 8 lipca, o 12, zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby pomóc w akcji wydobywczej, na pochylnię Warszawskiej Stoczni Rzecznej, gdzie stoi barka Herbatnik. Należy założyć kombinezony stoczniowca, wziąć z działki szpadel lub saperkę, a dzieci poniżej 6 lat obowiązkowo łopatki i wiaderka z piaskownicy.
W lany poniedziałek, 17 kwietnia 2006, o godzinie 12, barka Herbatnik w rejs ku stoczni wyruszy, by początek dzieła odbudowy Portu Czerniakowskiego obwieścić. Choć dystans pozornie niewielki, najdłuższy to rejs barki będzie i trudny niezmiernie. Jej misją strzec Portu lub na dnie samym lec. Kogo zew Wisły wzywa a woda nie trwoży, do pomocy prosimy. Można też będzie z drewnianego mostku ptaki fotografować, co w Porcie skrzydła rozwijają. Przemek PasekBarka Herbatnik, która lat dwanaście na dnie portu Czerniakowskiego spoczywała, w podróż długą wyruszy niebawem. Nie morza dalekie, ni miasta bogate na kursie, lecz Stocznia nasza Rzeczna, najstarsza w Warszawie celem rejsu będzie. Ostatni raz jej dzwon wodowanie statku obwieścił, gdy w roku 1965 łódź Faraona Ramzesa XII (do filmu Jerzego Kawalerowicza wiernie odtworzona) wiślanej fali dotknęła. Rok później stocznia zniknęła z mapy miasta, a imię jej wymazane z historii być miało. Czy klątwa Króla Królów to sprawiła? Czy blask Słońca Słońc oślepił spawaczy? Bynajmniej, rozkazem czerwonego barona, Piotra J., kaprysem zachłannego synowca powodowanym, istnieć przestać miała. Przez lat czterdzieści żaden statek nie ośmielił się do Portu Czerniakowskiego zawinąć i o remont na Stoczni prosić. Choć hala stoczniowa zburzona, a spychacz gruzem zasypał brzegi, które dumę floty rodziły, trwa jednak pod wodą dwanaście szyn pochylni sławnej i fundament mocny mają. Czasem jeszcze spotkać tu można staruszka dozorcę, który legendę przedziwną o ptaku egipskim pamięta, co z popiołów odrodzić się zdolny.