DSC_0191_copyPo dziewięciu dniach dziewiczego rejsu, do Warszawy powróciła dzielna załoga Fundacji Ja Wisła. Bat Nieuchwytny i łódka Zuchwała dopłynęły do południowych kresów Województwa Mazowieckiego w Solcu nad Wisłą, przebywszy rzeką 358 kilometrów. Ogorzałe od gorącego polarnego powietrza twarze flisaków, dym z ognisk we włosach, żółty wiślany piach w kieszeniach, a w uszach derkacze z Kępy Kraski. Po drodze do wyprawy dołączył leśniczy Tadeusz, spływający Wisłą kanadyjką ze swym wiernym psem Lucky (czyli Smutek) na pokładzie. Piliśmy wiślaną wodę, w Wiśle się kąpaliśmy, płynąc Wisłą na najdzikszym jej odcinku.Dziś (9.05) w godzinach wieczornych do Portu Czerniakowskiego dopłynie

 

_DSC0761Kochani,

Latem pomagaliśmy Panu Kazimierzowi Lasocie z Zastowa Karczmiskiego posprzątać dom i gospodarstwo po powodzi. Dzięki wielu dobrym, ludziom a przede wszystkim dzięki Panu Pawłowi Zygadlewiczowi, (który do tej pory opiekuje się w swoim domu chorą na SM żoną Pana Kazimierza) zniszczony przez powódź dom Państwa Lasotów został odbudowany, od kilku dni działa piec i jest ciepło. Do pełni szczęścia brakuje kilku drobnych rzeczy:

W sobotę 26 czerwca byliśmy w Zastowie Karczmiskim gm. Wilków. Figurce Jezusa na skrzyżowaniu woda urwała głowę. Obraz wsi przypomina Warszawę po powstaniu. Pan Kazimierz Lasota mieszkał z chorą na SM żoną kilometr od miejsca w którym pękł wał. Mieli pięć minut na ewakuację. Stracili wszystko.

Ich stary drewniany dom zalany był po dach przez miesiąc. Frontowa ściana pochyliła się ku Wiśle. Koczują w kupionej przez syna starej przyczepie. Nie mają prądu, woda w butelkach, jedzą konserwy z darów. Pan Kazimierz osiemnastego czerwca spłacił ostatnią ratę za meble. Wszystkie musieliśmy wynieść na śmietnik. Dom nie ma okien. Zerwaliśmy zgniłe podłogi, rozebraliśmy zawaloną szopę. Oczyściliśmy podwórko. Z magazynku pszczelarskiego i stolarni prawie wszystko trzeba było wyrzucić. Dwadzieścia siedem uli popłynęło. Pęknięta ściana magazynku odchyla się coraz bardziej od pionu. Zostanie pusty plac ze szkieletem chaty i sześć tysięcy złotych zapomogi. W gminie Wilków zalanych zostało kilkanaście wsi. W podobnej sytuacji są setki rodzin. Osoby starsze i samotne są często zupełnie bezradne. Trzeba tam jechać i pomóc im porządkować zniszczone obejścia. Trzeba tam jechać żeby nie zostali sami. Trzeba tam jechać teraz.

Dowiedz się czy twoja firma może zorganizować wolontariat pracowniczy. Choćby na jeden dzień. Każda para rąk się przyda. Znamy sytuację na miejscu i pomożemy w koordynacji takiego przedsięwzięcia.

Kontakt:
Przemek Pasek
502 276 612