Fundacja Ja Wisła zaprasza na sadzenie wierzb nad jeziorem Habdzińskim.
Akcja dla dużych, małych i najmniejszych. Zbiórka wolontariuszy w sobotę 12 kwietnia o godzinie 9 na pętli ZTM Wilanowska przy pomarańczy. Prywatne samochody w cenie. Należy się zaopatrzyć w łopaty, gumofilce i waciaki. Jedziemy do Habdzina (koło Konstancina) sadzić wierzby głowiaste. Dla wolontariuszy z Konstancina i innych galaktyk odprawa nad jeziorem Habdzińskim o godzinie 10. Wierzby głowiaste jak sama nazwa wskazuje sadzi się tradycyjnie z żywokołów. Żywokoły to czterometrowe konary wierzbowe o grubości przedramienia. Żywokoły pozyskiwaliśmy przez ostatnie dwie soboty ze słynnych Gassowskich wierzb kruchych Pana Piotrowskiego. Moczyły się dwa tygodnie w Wiśle i teraz je zasadzimy (jeśli ich bobry nie zeżarły). 186 żywokołów to nie lada gratka. Trzeba wykopać w podmokłym brzegu jeziora Habdzińskiego sto osiemdziesiąt sześć metrowych dołów, wsadzić w każdy po żywokole (grubszą stroną do dołu!), sprawdzić czy żywokoł siedzi prosto, zasypać ziemią i mocno udeptać żeby czasem nie wyskoczył. Jeśli wierzby się przyjmą ( i będą, co pięć lat ogławiane) dożyją do 2158 roku. W międzyczasie zamieszkają w nich dudki, sikory, sowy, strzygi i wodniki. Można posadzonej przez siebie wierzbie dać imię i odwiedzać ją podczas sobotnich wycieczek rowerowych do Czerska. Wierzby gadają z dziupli, albo się wcale nie odzywają tylko inspirują fortepianistów. Stary zwyczaj Habdziński mówi, że kto posadzi wierzbę ten na pewno zostanie chrzestnym sowy puszczykowy. Pracujemy do 16 a potem leżymy na brzegu jeziora Habdzińskiego przy ognisku, (zabrać koniecznie karimaty), zakłócamy landszaft łabędzia pieczoną kiełbaską (kupioną w sklepiku habdzińskim), puszczamy kaczki i pływamy po jeziorze Habdzińskim pomarańczowym pontonem. Czuwaj.
Fundacja Ja Wisła dziękuje firmie ŁAPIŃSKI sp. j. za narzędzia ogrodnicze.