Łabędzie z rezerwatu Ławice Kiełpińskie trzymają się mocno. I nie dziwota, zaszczepione solidną porcją kału i czarnej melasy z kolektora bielańskiego kichają na ptasią grypę i gryzą kaczki dziennikarskie w kupry. Trzecia wyprawa na Kępę Kiełpińską rozpocznie się od zwiedzania nielegalnej piaskarni POL-BOT śmiało rozwalającej rezerwat, skąd przedrzemy się po kruchym lodzie na dzikie kępy obrosłe białymi wierzbami i czarnymi topolami. Mieszkają tam w wielkich ilościach, zielone dzięcioły. Nasłuchując meldunków tych stukniętych telegrafistów o stuletnich drzewach wycinanych nocami przez chłopstwo, podążymy tropem łosia, na szczęście dużo śniegu, więc biedactwo nie utknie w śmieciach. Zastanawiając się, dlaczego łosie lubią mieszkać tam gdzie szlachetni Łomianczanie mają swoje urocze wysypisko, zajdziemy od tyłu kilka drapieżnych ptaków, na przebłaganie których warto zaopatrzyć się w ptasie mleczko. Jeśli uda się nam wydostać z nadrzecznej dżungli, powinniśmy na koniec wypaść w okolicach Parku Młocińskiego gdzie dawno temu przypływały prawdziwe bocznokołowe parostatki /525 km szlaku Wisły/ a teraz kolektorek szumi cichutko. Kto przeżyje a nie będzie mógł się z tym pogodzić, może spłukać wirusa kolką w makdonaldzie, brrr.

Do wstrieczja w niedzielę 19 lutego, o 10.30 przy Metrze Wilson Platz

Przemek Pasek