Pałacyk w Jabłonnie nad Wisłą. Niedzielny poranek dwieście lat temu. Xs. Józef P. leczy ból głowy sokiem z ogórków. Przyciskając czoło do chłodnej szyby z pod przymkniętych powiek śledzi orła porywającego zaspaną czaplę z kry dyfującej do Gdańska. Pałacyk w Jabłonnie nad Wisłą. Niedzielny poranek 26 lutego 2006. Aby sprawdzić, co godło ma dziś w jadłospisie sforsujemy załańcuszoną furtkę i wał przeciwwidokowy. Dziwna ta Wisła, wysp pełna, gągoły na ławicach krzyżują się z nurogęsiami, a młody myszołów kwiczy na starej wierzbie. Bieleją łabędzie śpiworki, sycząc jak jeden wąż na nowiny z tv. Lud ruszył na północ, my więc w górę rzeki na południe. Tam gdzie kończy się wyspa zaczyna się pogłębiarka, a może gdzie kończy się pogłębiarka zaczyna się wyspa? Nie ważne, ważne, że w rezerwacie Ławice Kiełpińskie bezprawnie i bezkarnie od lat. Ale to tylko żółty wiślany piach, na którym jaja składają jakieś rybitwy białoczelne czy inne siewki, które i tak na pewno niedługo wykitują na grypę i nie będzie problemu. Gdzie to właściwie jest? W pobliżu szumi dąb Buchnik a łosie ślizgają się po stawie Niwka. Kiedy Kępa Tarchomińska była Kępą stało na niej 40 domów holenderskich. Dziś mamy wała przeciwpowodziowego i wysypisko śmieci przy krzyżu, co po wsi cudem został. Rzekę odpycha miasto ufające wałom. Zapraszam na wyprawę samym brzegiem. Niedziela 26 lutego g. 11 pętla 723 EC Żerań lub 11.45 pod Łukiem Triumfalnym w Jabłonnie. Aha, jeśli ktoś będzie chciał ubiec, to będzie mile widziany, choć ja chodzę.

Przemek Pasek/Ja Wisła