Gdzie Port Czerniakowski się kończy, zaczyna się płot. Za płotem trzy stare smoki, pyski nienapojone nurzają w basenie przepastnym. Przy księżyca pełni słyszeć da się dudnienie z pod ziemi jakby, to smok czwarty, z braci najstarszy, drewniany jeszcze, budzi się czasem i o królu po francusku mamrocze, co z okna zamku w Jazdowie Wisłę oglądać raczył i w oparach marzeń, o parze marzył. Smokom się pomieszało ze starości, albo od wody złej, w końcu od 1884 roku mordy w niej moczą. Sprawdzimy jak się mają W NIEDZIELĘ najbliższą, 11 MARCA. Jak to ze smokami bywa, żeby mineralką dokarmiać trzeba mieć 18 lat (albo pisemną zgodę od rodziców na widzenie się ze smokiem) i DOWÓD OSOBISTY OBOWIĄZKOWO !!! Zbiórka przy barce Herbatnik o 11 rano (Port Czerniakowski, vis a vis ul. Łazienkowskiej). Oczywiście, pewności z mitycznymi stworami nie ma, więc w razie czego bilecik autobusowy na karuzelę wokół Stacji Pomp Rzecznych warto w kieszonce skitrać. Za krainą smoków, rodzynkami ulice wysadzane i barki w zagrodach leżą. Wał stary, furtka KuWiśle zamknięta, tajemnicy 509 kilometra szlaku Wisły tablica, ołowiem zafundamentowana strzeże. Gdzie desant trzeciej dywizji do nieba poszedł całkiem, wysypisko azbestu w wiosennej Wiśle namaka. Ogrody czarowne kozy pasą, a psy dzikie kozami nie wzgardzą i ludzia na ząb wziąć potrafią. Gołąb furkoce skrzydełkiem i wróbel pod kalenicą skłociku gniazduje. Rzeka w gorsecie marszcząc się, czarne dęby na tamach wiesza i samochody małe, między nimi bóbr gnazdko żeremiopodobne wije. Tam Marian Kamiński, legendarny batów sternik ostatni, życia karę kończy. Kulawy KS dostał w 1945, zmienione na dożywocie, potem na 25, z czego piętnaście odsiedział i zamknąć się nie dał już nigdy. Po żwir do Góry jeździł na bacie, żaglem spadochronu ze zrzutów pędzonym. Żwiru rafowego dwadzieścia pięć ton, sam ładował na pokład kaszorem z grzępy, przy Świdra ujściu i wracał po dniach trzech, jesionowym wiosłem po klamburt bata zanurzonego kierując. P! rzez lata na ląd nie schodził i w budzie bata żył, z Lemańskim starym gadając tylko. Dziś też z nim gada i śpiewa też, na dnie dna pustki, z kotem zrośnięty, rzeką związany i uwolniony na zawsze już. Wariat, Kulawy, Marian Kamiński, żyje i żyć będzie zawsze, na zawsze, na Siekierkach. Amen