Fundacja JA WISŁA zaprasza w najbliższy piątek, 27 października, o godzinie 16, na Chłodną 25 (róg Żelaznej), na spotkanie dotyczące planowanej przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej wycinki 10 tyś drzew nad Wisłą w Warszawie. Celem spotkania jest przedstawienie problemów, z jakimi boryka się Wisła w Stolicy, zamiarów RZGW i wiślanych planów Urzędu Miasta. Chcemy zainicjować dyskusję o tym, jaką Wisłę chcemy mieć, zanim w łęgi wkroczą drwale. Jesteśmy przekonani, że można osiągnąć kompromis pomiędzy wymogami bezpieczeństwa przeciwpowodziowego a potrzebą zachowania w jak najlepszym stanie środowiska przyrodniczego. Wymaga to jednak dialogu i dobrej woli wszystkich stron. Jesteśmy inicjatorem tego dialogu i chcemy by liczył się w nim głos mieszkańców Stolicy. Wisła jest przecież nasza. Porozmawiajmy o Jej przyszłości.

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie planuje wycinkę 10 000 (słownie: dziesięciu tysięcy) drzew nad Wisłą. Wycięte mają zostać drzewa na prawym brzegu przy Saskiej Kępie i lewym na Siekierkach. (a to tylko pierwszy etap prac)

Apeluję do wszystkich, którym zależy na ocaleniu unikatowego zjawiska, jakim jest las łęgowy w mieście o przybycie w sobotę 21 pażdziernika o godzinie 10:00 pod most Łazienkowski od strony Saskiej Kępy. Odbędzie się tam terenowa wizja lokalna z przedstawicielami RZGW i organizacji pozarządowych, dotycząca obszaru planowanej wycinki. Być może po raz ostatni obejrzeć będzie można drzewa nad Wisłą. Wierzę jednak, że uda się odwieść RZGW od planu całkowitej wycinki i osiągnąć kompromis. Sądzę, że może nim być usunięcie z terenów nadrzecznych nielegalnych obwałowań i płotów, wysypisk gruzu i śmieci, połamanych i martwych drzew i zawałów drzewnych naniesionych przez wodę. Jeżeli jednak muszą gdzieś zostać wycięte drzewa, to w pierwszej kolejności powinny być to klony jesionolistne, będące nad Wisłą gatunkiem obcym, a przez niezwykłą plenność wypierającym rodzime gatunki z lasu łęgowego. Pozostałe drzewa, nawet młode, powinny podlegać szczególnej trosce i opiece, a nie wycince.

Decyzję o planowanym usunięciu drzew RZGW motywuje: "podstawowym sposobem zapobiegania zagrożeniom katastrofalnymi lokalnymi spiętrzeniami wody, jakie mogą nastąpić w czasie dużych wezbrań i sytuacjach związanych z zatorami lodowymi".

Ochrona ludzi i miasta przed groźnym żywiołem wody to argument, z którym trudno polemizować. Ale czy wycięcie drzew nad rzeką jest istotnie jedynym sposobem zabezpieczenia miasta przed powodzią? Nie jestem hydrotechnikiem i nie zamierzam wchodzić w kompetencje hydrotechników. Jest faktem, że rozstaw wałów przeciw powodziowych w centrum miasta jest dwukrotnie za mały (460 metrów zamiast 1000) i wielka woda naprawdę może grozić miastu. (Skąd wynika troska RZGW o maksymalnie dużą przepustowość międzywala i chęć wycięcia drzew). Ale bywam nad rzeką częściej niż Dyrektorzy RZGW w Warszawie i znam ten teren dobrze. Wiem, więc że troska RZGW, jest co najmniej wybiórcza:

  • W 2004 i 2005 firma Mador Sp.z o.o. remontująca na zlecenie RZGW bulwary od Spójni na Żoliborzu do Starówki, wyrzuciła do Wisły tysiące ton gruzu betonowego (stanowiącego w myśl Ustawy o Ochronie Środowiska odpad budowlany) skutego z remontowanych bulwarów schodkowych, czym niewątpliwie przyczyniła się do zmniejszenia przepustowości międzywala warszawskiej Wisły. (I trwale oszpeciła jej brzegi w najbardziej reprezentacyjnym miejscu). -Bez skutecznej reakcji ze strony RZGW.
  • Na terenie planowanej wycinki (będącym we władaniu RZGW), na Saskiej Kępie właściciele klubu Nimfa usypali nielegalne wały przeciwpowodziowe i ogrodzili łęgi z pewnością zwiększając zagrożenie powodziowe w tym rejonie Warszawy. -Bez skutecznej reakcji ze strony RZGW.
  • Teren międzywala porośnięty lasem łęgowym i wikliną (będący we władaniu RZGW) pozostaje bez skutecznej kontroli ze strony władającego i jest na całym warszawskim odcinku, wysypiskiem odpadów i gruzu, których warstwy narastają od lat i z pewnością przyczyniają się również do zmniejszenia przepustowości międzywala.

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie jest na pewno instytucją niezwykle potrzebną i pracują w niej ludzie mądrzy, którzy znają się na wodzie. Chciałbym jednak żeby RZGW pochyliło się nad przyrodą, o której być albo nie być, arbitralnie decyduje. A w edukacji ekologicznej ma niestety elementarne braki. Jestem przekonany, że w XXI wieku istnieją możliwości pogodzenia zachowania wartości przyrodniczych doliny rzeki, z ochroną przeciwpowodziową. Las łęgowy nad rzeką ( nawet wtórnie wkraczający na tereny wcześniej uregulowane przez człowieka, jak ten, którego dotyczy wycinka) jest niezwykle cennym ekosystemem i niezbędnym warunkiem prawidłowego funkcjonowania korytarza ekologicznego Wisły, którego europejską rangę podkreśla objęcie ochroną w ramach programu Natura 2000. Las łęgowy nad rzeką jest też miejscem wypoczynku dla mieszkańców Warszawy i atrakcją turystyczną dla gości odwiedzających naszą Stolicę. Powinien być troskliwie pielęgnowany i zagospodarowany w formie ! parku łęgowego, umożliwiającego ludziom bezpieczny kontakt z rzeką i wypoczynek a zwierzętom życie. Jeśli drzewa zostaną wycięte, nie będzie już gdzie założyć parku. Dziś teren ten pozostaje jednak poza skutecznym działaniem władz miasta i niestety chyba poza ich zainteresowaniem. Plan Wiślanego Parku Przyrodniczego, zaprojektowany na zlecenie Biura Ochrony Środowiska wiosną br., leży w szafie na 11 piętrze Pałacu Kultury i nie jest dokumentem obowiązującym, a jedynie koncepcją, której RZGW nie musi uwzględniać w swoich zamierzeniach... Zresztą takich planów już było kilka. Szczególnie serdecznie zapraszam, więc na sobotnią wizję lokalną przedstawicieli Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy zainteresowanych Wisłą.

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie planuje wycinkę 10 000 (słownie: dziesięciu tysięcy) drzew nad Wisłą. Wycięte mają zostać drzewa na prawym brzegu przy Saskiej Kępie i lewym na Siekierkach. (a to tylko pierwszy etap prac)

Apeluję do wszystkich, którym zależy na ocaleniu unikatowego zjawiska, jakim jest las łęgowy w mieście o przybycie w sobotę 21 pażdziernika o godzinie 10:00 pod most Łazienkowski od strony Saskiej Kępy. Odbędzie się tam terenowa wizja lokalna z przedstawicielami RZGW i organizacji pozarządowych, dotycząca obszaru planowanej wycinki. Być może po raz ostatni obejrzeć będzie można drzewa nad Wisłą. Wierzę jednak, że uda się odwieść RZGW od planu całkowitej wycinki i osiągnąć kompromis. Sądzę, że może nim być usunięcie z terenów nadrzecznych nielegalnych obwałowań i płotów, wysypisk gruzu i śmieci, połamanych i martwych drzew i zawałów drzewnych naniesionych przez wodę. Jeżeli jednak muszą gdzieś zostać wycięte drzewa, to w pierwszej kolejności powinny być to klony jesionolistne, będące nad Wisłą gatunkiem obcym, a przez niezwykłą plenność wypierającym rodzime gatunki z lasu łęgowego. Pozostałe drzewa, nawet młode, powinny podlegać szczególnej trosce i opiece, a nie wycince.

Decyzję o planowanym usunięciu drzew RZGW motywuje: "podstawowym sposobem zapobiegania zagrożeniom katastrofalnymi lokalnymi spiętrzeniami wody, jakie mogą nastąpić w czasie dużych wezbrań i sytuacjach związanych z zatorami lodowymi".

Ochrona ludzi i miasta przed groźnym żywiołem wody to argument, z którym trudno polemizować. Ale czy wycięcie drzew nad rzeką jest istotnie jedynym sposobem zabezpieczenia miasta przed powodzią? Nie jestem hydrotechnikiem i nie zamierzam wchodzić w kompetencje hydrotechników. Jest faktem, że rozstaw wałów przeciw powodziowych w centrum miasta jest dwukrotnie za mały (460 metrów zamiast 1000) i wielka woda naprawdę może grozić miastu. (Skąd wynika troska RZGW o maksymalnie dużą przepustowość międzywala i chęć wycięcia drzew). Ale bywam nad rzeką częściej niż Dyrektorzy RZGW w Warszawie i znam ten teren dobrze. Wiem, więc że troska RZGW, jest co najmniej wybiórcza:

  • W 2004 i 2005 firma Mador Sp.z o.o. remontująca na zlecenie RZGW bulwary od Spójni na Żoliborzu do Starówki, wyrzuciła do Wisły tysiące ton gruzu betonowego (stanowiącego w myśl Ustawy o Ochronie Środowiska odpad budowlany) skutego z remontowanych bulwarów schodkowych, czym niewątpliwie przyczyniła się do zmniejszenia przepustowości międzywala warszawskiej Wisły. (I trwale oszpeciła jej brzegi w najbardziej reprezentacyjnym miejscu). -Bez skutecznej reakcji ze strony RZGW.
  • Na terenie planowanej wycinki (będącym we władaniu RZGW), na Saskiej Kępie właściciele klubu Nimfa usypali nielegalne wały przeciwpowodziowe i ogrodzili łęgi z pewnością zwiększając zagrożenie powodziowe w tym rejonie Warszawy. -Bez skutecznej reakcji ze strony RZGW.
  • Teren międzywala porośnięty lasem łęgowym i wikliną (będący we władaniu RZGW) pozostaje bez skutecznej kontroli ze strony władającego i jest na całym warszawskim odcinku, wysypiskiem odpadów i gruzu, których warstwy narastają od lat i z pewnością przyczyniają się również do zmniejszenia przepustowości międzywala.

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie jest na pewno instytucją niezwykle potrzebną i pracują w niej ludzie mądrzy, którzy znają się na wodzie. Chciałbym jednak żeby RZGW pochyliło się nad przyrodą, o której być albo nie być, arbitralnie decyduje. A w edukacji ekologicznej ma niestety elementarne braki. Jestem przekonany, że w XXI wieku istnieją możliwości pogodzenia zachowania wartości przyrodniczych doliny rzeki, z ochroną przeciwpowodziową. Las łęgowy nad rzeką ( nawet wtórnie wkraczający na tereny wcześniej uregulowane przez człowieka, jak ten, którego dotyczy wycinka) jest niezwykle cennym ekosystemem i niezbędnym warunkiem prawidłowego funkcjonowania korytarza ekologicznego Wisły, którego europejską rangę podkreśla objęcie ochroną w ramach programu Natura 2000. Las łęgowy nad rzeką jest też miejscem wypoczynku dla mieszkańców Warszawy i atrakcją turystyczną dla gości odwiedzających naszą Stolicę. Powinien być troskliwie pielęgnowany i zagospodarowany w formie ! parku łęgowego, umożliwiającego ludziom bezpieczny kontakt z rzeką i wypoczynek a zwierzętom życie. Jeśli drzewa zostaną wycięte, nie będzie już gdzie założyć parku. Dziś teren ten pozostaje jednak poza skutecznym działaniem władz miasta i niestety chyba poza ich zainteresowaniem. Plan Wiślanego Parku Przyrodniczego, zaprojektowany na zlecenie Biura Ochrony Środowiska wiosną br., leży w szafie na 11 piętrze Pałacu Kultury i nie jest dokumentem obowiązującym, a jedynie koncepcją, której RZGW nie musi uwzględniać w swoich zamierzeniach... Zresztą takich planów już było kilka. Szczególnie serdecznie zapraszam, więc na sobotnią wizję lokalną przedstawicieli Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy zainteresowanych Wisłą.

Czyli co Canaletto zobaczyłby dziś po fajrancie. Spacer z pochodniami o zachodzie słońca praskim brzegiem Wisły od Mostu Gdańskiego do Mostu Łazienkowskiego a potem specjalna projekcja filmowa w KinieMost.

Piątek 2 czerwca godz. 21 Most Gdański Zbiórka przy wykręconych schodkach na lewym brzegu.

Na Pragę przejdziemy zielonym mostem Gdańskim, by zachód słońca nad Stolicą podziwiać z miejsca, z którego Canaletto, dwieście lat temu miasto rzeczne malował. Spacerując brzegiem, z pochodniami w rękach szukać będziemy Warszawy nad Wisłą, na całym jej śródmiejskim odcinku. Przez plaże dzikie i malownicze lasy przedzierać się będziemy tropem bobra i siedem mostów od spodu zobaczymy. Pięciokilometrowa podróż nas czeka do Mostu Łazienkowskiego, którym na lewy brzeg powrócimy, by projekcję specjalną, dwugodzinną w KinieMost skonsumować. Buty trzeba mieć dobre i ptaków śpiących głośnymi rozmowami płoszyć nie należy. Latarki.

Czyli co Canaletto zobaczyłby dziś po fajrancie. Spacer z pochodniami o zachodzie słońca praskim brzegiem Wisły od Mostu Gdańskiego do Mostu Łazienkowskiego a potem specjalna projekcja filmowa w KinieMost.

Piątek 2 czerwca godz. 21 Most Gdański Zbiórka przy wykręconych schodkach na lewym brzegu.

Na Pragę przejdziemy zielonym mostem Gdańskim, by zachód słońca nad Stolicą podziwiać z miejsca, z którego Canaletto, dwieście lat temu miasto rzeczne malował. Spacerując brzegiem, z pochodniami w rękach szukać będziemy Warszawy nad Wisłą, na całym jej śródmiejskim odcinku. Przez plaże dzikie i malownicze lasy przedzierać się będziemy tropem bobra i siedem mostów od spodu zobaczymy. Pięciokilometrowa podróż nas czeka do Mostu Łazienkowskiego, którym na lewy brzeg powrócimy, by projekcję specjalną, dwugodzinną w KinieMost skonsumować. Buty trzeba mieć dobre i ptaków śpiących głośnymi rozmowami płoszyć nie należy. Latarki.