Spacery
Chodź nad Wisłę 1
Port Zimowy na Czerniakowie - Bielany
Fundacja Ja Wisła zaprasza w sobotę, 23 stycznia na pierwszy spacer zimowym grzbietem Wisły inaugurujący cykl 12 sobotnich wypraw wokół warszawskiej rzeki . Spotykamy się o godzinie 11 na barce Herbatnik w Porcie Czerniakowskim, gdzie duży dzięcioł bezczelnie wyjada słoninkę załodze lodołamacza. Poślizgawszy się w basenie zimowiska statków, i flocie w okowach sopli fotę zrobiwszy historyczną, zmarzniętym śladem ku północy zmierzać będziem przez krajobraz biały . W ramach ocieplania klimatu: łabędzia Wojtka w śpiwór spakujemy, wysłuchamy kier tarcia się, oraz tropić będziemy najdziksze z dzikich zwierzy . Można przyjechać na nartach lub saniami. Miejsce odnajdziemy, gdzie tydzień i 65 lat temu, most przez Wisłę w jedną noc stanął, choć bombki nie z choinki spadały. Trasa liczy 12 kilometrów i dedykowana jest: białej niedźwiedzicy Basi , Roaldowi Amundsenowi i Markowi Kamińskiemu. Osobniki słabsze, lub zmiennocieplne mogą przejść nie całość i zimorodek się na nich
nie obrazi. Choć środek to miasta stołecznego i osiem mostów miniemy, i bielik w oko wpadnie i tracz bielaczek cumuje (do przystani statków parowych). Należy zaopatrzyć się jak najlepiej: termos, kijki oraz plecak czekolady. Zakończenie na Bielanach w okolicach klasztoru Kamedułów. Zapraszamy przewodników warszawskich, którzy chcą z nami przewodzić prądy wiślane letnią porą. Trasa jest bardzo trudna i zawiana droga, wypoczętym więc przybyć należy i jasność całkowitą zachować do ostatniej sekundy. Po lodach wiślanych nie stąpać krucho. I słonecznikiem karmić grubodzioba. Uczestnictwo w wyprawach jest darmowe, aczkolwiek mile widziane są stałe wpłaty grubszej gotówki na konto fundacji w celach darowizn statutowych i 1%.
Wyprawa to pierwsza, z cyklu dwunastu. W następną sobotę, w miejscu gdzie poprzednia się skończy, nowa się zacznie. Iść będziemy tak długo, aż dojdziemy z powrotem na Herbatnik. W sposób cudowny zmieniając brzeg Wisły w okolicach Jabłonny i Górek.
Przemek Pasek
ŚWIETLIKI to 6 nocnych spacerów z lampionami wokół śródmiejskiego odcinka Wisły. Od niedzieli 21 czerwca do piątku 26 czerwca, start zawsze o 22.00
Trasa spacerów wiedzie przez 5 mostów i najdziksze zakamarki wybrzeża. Niezapomniane widoki miasta od strony rzeki i kąpiel z bobrem gratis. Każdego dnia spacer zaczyna się w innym miejscu (tam gdzie skończy się poprzedni ogniskiem na brzegu Wisły)
- 21 czerwca w niedzielę: start o godz. 22.00 z Barki Herbatnik. Trasa wokół Portu Czerniakowskiego, przez Most Łazienkowski, wybrzeżem Saskiej Kępy, pod Most Poniatowskiego (brzeg prawy) Ognisko rozpalą Kloszardzi.
- 22 czerwca w poniedziałek: start o godz. 22.00 z pod Mostu Poniatowskiego (na prawym brzegu). Trasa prowadzi Mostem Poniatowskiego na lewą stronę rzeki, Wybrzeżem Kościuszkowskim pod Mostem Kolejowym, przy Pomniku Syreny i Mostem Świętokrzyskim na Wilczą Wyspę. Ognisko z Todreśnikami.
- 23 czerwca, we wtorek: start o godz. 22.00 z pod Mostu Świętokrzyskiego na prawym brzegu. Trasa tonie w gąszczach nieprzebytych Wilczego Ostrowu (tzw. Wybrzeże Szczecińskie) i wynurza się pod Mostem Śląsko-Dąbrowskim vis a vis Zamku Królewskiego tam gdzie do Wisły skoczyli Sokół i Juno po akcji na Kutscherę. Ognisko na plaży vis a vis Zamku.
- 24 czerwca w środę: start o godz. 22.00 pod z pod Mostu Śląsko-Dąbrowskiego (brzeg prawy), przejdziemy przez Most Śląsko Dąbrowski, Bulwarem im. Józefa Piłsudskiego (Podzamcze), zaglądając do kanału staromiejskiego, Mostem Gdańskim na brzeg prawy wrócimy i spacerując wybrzeżem Helskim przy ZOO podziwiać będziemy Widok Warszawy od strony Pragi (który Canaletto ongiś popełnił niechcący) a zakończymy ogniskiem w miejscu gdzie Zygmunt August cztery wieki temu pierwszy most przez Wisłę zbudował.
- 25 czerwca w czwartek start o godz. 22.00 z pod Mostu Śląsko-Dąbrowskiego (brzeg prawy), przejdziemy przez Most Śląsko Dąbrowski, zwiedzimy Wybrzeże Kościuszkowskie, śladu najstarszego wodowskazu warszawskiego szukając ze świecą, Mostem Świętokrzyskim na prawy brzeg przejdziemy i wśród łęgów Wybrzeża Szczecińskiego dotrzemy pod Most Poniatowskiego (brzeg prawy), gdzie przy ogniu z kloszardami do rana zostaniemy
- 26 czerwca w piątek start o godz. 22.00 z pod Mostu Poniatowskiego (brzeg prawy) przez Most Księcia Józefa przedrzemy się skrycie i soleckim brzegiem do bram Portu Czerniakowskiego powrócimy ognisko na Barce Herbatnik paląc na zakończenie spacerów z lampionami.
UWAGA!:
Buty terenowe, latarki czołowe, aparaty foto, video, bez alkoholu itp. Mamy dla Was lampiony!
Projekt ŚWIETLIKI jest częścią Festiwalu Sztuki nad Wisłą PRZEMIANY - nowego Festiwalu dla Wisły i Warszawy, w ramach przygotowań do uzyskania tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 | ||
ZBIÓRKA w NIEDZIELĘ 25 marca, o godz. 10, UWAGA O DZIESIĄTEJ !!! na pętli 702 przy Rondzie Wiatraczna na Grochowie. Autobus podmiejski 702 porywa o godz. 10.20, do wsi Górki, gdzie Świder do Wisły uchodzi, skąd do Skrzypek w kaloszach przedzierać się będziemy godzin pięć. Wycieczka ekstremalna typu surviwal max, (Wisła -Amazonka) bardzo trudny, błotnisty i mokry teren. I bardzo ładny.Ostatnia zimowa wyprawa nadwiślańska, w poszukiwaniu żab noszących się na plecach do rozlewisk Świdra starego koryta, Górki - Skrzypki. 10 kilometrów w rezerwatach wiślanych, rzeki najpiękniejszy odcinek, trudny niezmiernie. Kalosze, ponton, albo materac dmuchany obowiazkowo! Bazie kwitną, gęsi gęgają, szczupaki trą się na płyciznach, drzewa śpiewają i kwitną mirabelki - wiosna. W nadwiślańskim raju opuszczonym przez wszechmogącego zaczynają się pożary łęgów i masowe najazdy quadów, motocykli i terenówek. Zaskrońce wygrzewają się na stertach potłuczonego szkła, a żaby i ropuchy składają skrzek do plastikowych butli. Rezerwaty Wysp Świderskich i Zawadowskich, najcenniejsze tereny wiślane w upadku, ochrony skutecznej doczekać się nie mogą. Południowe rozlewiska Jeziora Łacha, bezkarnie zasypane ziemią i gruzem, stają się wzorcem postępowania dla lokalnych przedsiębiorczych developerów i zagrożeniem bezpieczeństwa powodziowego Miasta St. poważnym, którego wzrok do Józefowa nie sięga niestety. Dzika Wisła, Natura 2000 niczyja, pada łupem spryciarzy i zniknie jeśli opieki nie doczeka się skutecznej. Chodź nad Wisłę, weź lornetkę, patrz pod nogi. Jak tylko usłyszysz silniki w rezerwatach, dzwoń na Policję. Jak tylko zobaczysz pożar traw dzwoń do Straży Pożarnej. Miej ze sobą plan Warszawy, lub mapę, wiedz precyzyjnie gdzie jesteś. Zawsze reaguj, nikt nie zrobi tego za ciebie. Wymagaj od służb interwencji. Jesteś - jesteś odpowiedzialny.
W niedzielę 18 marca, o 11 godzinie, z pętli autobusu 167 na Siekierkach, wyprawa rzeki poszukiwaczy w mieście, ku Kępie Zawadowskiej wyruszy. Droga nie długa, 10 kilometrów ledwie, lecz teren dziki wielce, więc kilometr trzema wydawać się może. Najpierw fort Augustówka zdobędziemy, który przed laty u ujścia starego Jeziorki strzegł przeprawy przez Wisłę. Opuszczony przez załogę, rzeki przed gruzem nie upilnował niestety. Tamą podłużną wzdłuż Kępy na Bełku, czaple za ogon łapiąc, do kanału ciepłego EC Siekierki dotrzemy. Koniki cukrem nakarmiwszy, z wału na oczyszczalnię ścieków Południe okiem rzucimy i przez piaski Kępy Nadwilanowskiej brnąc będziemy długo. Koryto rzeki uregulowane ciasno, lecz międzywale dwakroć szersze niż w miasta centrum. Stada saren wśród wierzb gęstwiny się pasą. Przez bobrze poręby do piaskarni na Kępie Zawadowskiej droga prowadzi nie łatwa, kanał po drodze w poprzek wody pełen i mokro w butach być może. Fatamorgana możliwa na Piaskarza kopalni. Gdzie karczma dla flisaków była i przystań sławna Sucha Trawa, góra popiołów z EC siekierki się wznosi, a trasa obwodnicy w planie. Tu rezerwat się zaczyna Wysp Zawadowskich, ginących rybitw i sieweczek matecznik, których w sezonie lęgowym płoszyć pod żadnym pozorem nie można i troską należy otaczać czułą. Warunkiem ich życia rzeka ławice piaszczyste formująca świeże, gdyż piasek jest siedliskiem tych piskliwców zgrabnych wyłącznym. Orła przybłędę spotkać tu można czasem, drzewa starego szukającego na gniazdo i ciszy bezskutecznie. Piasku w rezerwacie mniej co rok i Wyspy Zawadowskie się kurczą. Piaskarnia Serwal za to rośnie w siłę, niezrównoważonego rozwoju będąc przykładem modelowym, hałasu i zagruzowanego brzegu przyczyną haniebną. Pamiętając, że stoimy na gruzie skrywającym kości Żydów, co Wał Zawdowski sypali pod batem niemieckim, przez lornetki gęsi gegawy w kluczach liczyć będziemy. Powrót autobusem 164 z Kepy Zawadowskiej do Wilanowa. Cztery godziny minimum, karimata się przyda i herbata, sklepa niet.
Gdzie Port Czerniakowski się kończy, zaczyna się płot. Za płotem trzy stare smoki, pyski nienapojone nurzają w basenie przepastnym. Przy księżyca pełni słyszeć da się dudnienie z pod ziemi jakby, to smok czwarty, z braci najstarszy, drewniany jeszcze, budzi się czasem i o królu po francusku mamrocze, co z okna zamku w Jazdowie Wisłę oglądać raczył i w oparach marzeń, o parze marzył. Smokom się pomieszało ze starości, albo od wody złej, w końcu od 1884 roku mordy w niej moczą. Sprawdzimy jak się mają W NIEDZIELĘ najbliższą, 11 MARCA. Jak to ze smokami bywa, żeby mineralką dokarmiać trzeba mieć 18 lat (albo pisemną zgodę od rodziców na widzenie się ze smokiem) i DOWÓD OSOBISTY OBOWIĄZKOWO !!! Zbiórka przy barce Herbatnik o 11 rano (Port Czerniakowski, vis a vis ul. Łazienkowskiej). Oczywiście, pewności z mitycznymi stworami nie ma, więc w razie czego bilecik autobusowy na karuzelę wokół Stacji Pomp Rzecznych warto w kieszonce skitrać. Za krainą smoków, rodzynkami ulice wysadzane i barki w zagrodach leżą. Wał stary, furtka KuWiśle zamknięta, tajemnicy 509 kilometra szlaku Wisły tablica, ołowiem zafundamentowana strzeże. Gdzie desant trzeciej dywizji do nieba poszedł całkiem, wysypisko azbestu w wiosennej Wiśle namaka. Ogrody czarowne kozy pasą, a psy dzikie kozami nie wzgardzą i ludzia na ząb wziąć potrafią. Gołąb furkoce skrzydełkiem i wróbel pod kalenicą skłociku gniazduje. Rzeka w gorsecie marszcząc się, czarne dęby na tamach wiesza i samochody małe, między nimi bóbr gnazdko żeremiopodobne wije. Tam Marian Kamiński, legendarny batów sternik ostatni, życia karę kończy. Kulawy KS dostał w 1945, zmienione na dożywocie, potem na 25, z czego piętnaście odsiedział i zamknąć się nie dał już nigdy. Po żwir do Góry jeździł na bacie, żaglem spadochronu ze zrzutów pędzonym. Żwiru rafowego dwadzieścia pięć ton, sam ładował na pokład kaszorem z grzępy, przy Świdra ujściu i wracał po dniach trzech, jesionowym wiosłem po klamburt bata zanurzonego kierując. P! rzez lata na ląd nie schodził i w budzie bata żył, z Lemańskim starym gadając tylko. Dziś też z nim gada i śpiewa też, na dnie dna pustki, z kotem zrośnięty, rzeką związany i uwolniony na zawsze już. Wariat, Kulawy, Marian Kamiński, żyje i żyć będzie zawsze, na zawsze, na Siekierkach. Amen